„Gary Guthman dał nam w darze to, czego inni do tej pory chyba jeszcze nam nie dali – powtórzę: pełnowymiarowy, musicalowy spektakl, który spełnia wszystkie wymogi tego gatunku. Nie będę ukrywał, że chciałbym innego brzmienia orkiestry, ale nie zapominajmy, w jak trudnych czasach powstało nagranie (znakomite!!!), w jak niebotycznie trudnych czasach powstał ten spektakl.
Chciałbym jeszcze podkreślić, że dzieło to jest owocem wybitnego artysty, doświadczonego na bodaj wszystkich polach jego muzycznych zainteresowań, wspartych autorytetami największych mistrzów, takich jak Henry Mancini i Don Costa czy Aretha Franklin i Tony Bennett. Jego aranżacje wykonywały najlepsze orkiestry symfoniczne i jazzowe Kanady i USA. Jestem pewien, że to tylko dobry początek żywota tego musicalu „List z Warszawy”, że wszystko, co najlepsze – dopiero przed nim. Czy zawędruje na Broadway? Tematyka, mimo, że tak bardzo nasza, to jednak i światowa, o czym świadczą różne nasze ostatnie polityczne doświadczenia w tym zakresie. A muzycznie – musical spełnia, jak mniemam, najsurowsze wymagania."
- Adam Rozlach ( Polskie Radio 2, TVP Kultura)
LIST Z WARSZAWY - RECENZJE
„Jazzowa muzyka w tym musicalu ma pewne cechy formy operowej, nie brak w niej ansambli, duetów i tercetu, można się nawet dosłuchać motywów przewodnich. W piosenkach, wzorem operowych arii, po wstępnym recytatywie – zwykle na tle delikatnych figur fortepianu – następuje zasadnicza kantylena: czasem liryczna, jaka odpowiada osobowości Młodej Sary, a niekiedy w postaci dramatycznego canto, które świetnie charakteryzuje współczesną wojowniczą dziewczynę, co potrafi być grzeczna, ale też operuje młodzieżowym językiem z wulgaryzmami i wyzwań życia się nie boi. Taką była córka Dyrektora, Alicja, grana przez Sashę Strunin – w śpiewie najlepiej z całej obsady prezentowała musicalowy styl. Agnieszka Kurowska, odtwórczyni roli łagodnej Babci, wieloletnia (świetna) solistka Warszawskiej Opery Kameralnej, też potrafiła wniknąć w ten styl i swą piękną piosenkę o przemijaniu z wyrafinowaną, zstępującą półtonami melodią wykonała prawdziwie przejmująco. Kontrastowała z nią córka Hanna – krzykliwa w muzyce i mowie Amerykanka, dobrze oddana przez Izabellę Bukowską; dopiero tu w Warszawie matka odkryła przed nią jej tożsamość katoliczki, ochrzczonej dla bezpieczeństwa w czasie wojny. Klimat tych piosenek budują oczywiście słowa, a śpiewa się na zmianę po angielsku i po polsku o trudności oddzielenia dobra od zła, o „pięknej Polsce”, o murze, przez który nie da się przejść, o „wodospadach pustych słów”. Wiele znaczą również bezpośrednie odwołania do kultury żydowskiej. W piosence, którą śpiewa Mojsze, refren przybiera charakter majufesa, a swoiste brzmienie głosu Piotra Cyrwusa doskonale się tu sprawdziło. W dzień szabatu w getcie scena ściemniała, Młoda Sara zakryła głowę, zapaliła dwie świece i zaczęła modlitwę kidusz; jej zapis w jidysz zajaśniał w wyświetlony nad sceną, lecz po dwóch wersach przerodził się w poruszający song. Małgorzata Kozłowska, jeszcze studentka warszawskiej Akademii Teatralnej, stworzyła tu bardzo przekonującą postać wrażliwej a dzielnej dziewczyny. Jej musicalowy chłopak Kazik (Przemysław Niedzielski) z przyjacielem Markiem (Sławomir Mandes) dostarczyli mieszkańcom getta broń; Marek z powstańczym zapałem tańczył z nimi i śpiewał."
- Małgorzata Komorowska (Teatralny.pl)
Gary Guthman stworzył doskonały utwór. Nic dziwnego. To świetny muzyk i kompozytor, a Amerykanie jak nikt czują poetykę musicalu, który jest przecież ich narodowym dobrem. Inscenizacyjnie jest to, jak mówił Ryszard Peryt, „opera uboga”, ale to i tak cud, że udało się „List z Warszawy” wystawić na scenie. Premiery amerykańskich musicali pochłaniają przecież miliony dolarów.
Marzy mi się, aby to ważne dzieło trafiło do jaskini lwa, a wiec na nowojorski Broadway i jestem przekonany, że tam mogłoby zrob
ić wiele dobrego dla polsko-żydowskich stosunków. Sądzę, że wesprą ten pomysł takie instytucje jak choćby Polska Fundacja Narodowa.
Tymczasem jednak mam nadzieję, że „List z Warszawy” zagości na stałe na jednej z profesjonalnych warszawskich scen."
- Tadeusz Deszkiewicz (Polskie Radio RDC)
więcej...
„Cała ekipa realizatorów «Listu z Warszawy» bardzo emocjonalnie zaangażowała się w tworzenie tego musicalu. Jest w tym gronie kilka osób z pokolenia Garego Guthmana. Wśród aktorów są tacy, którzy uczyli się historii z peerelowskich podręczników z białymi plamami, i tacy dla których II wojna światowa to zamierzchła historia. Na konferencji prasowej przed premierą było widać, jak bardzo im wszystkim zależy, by List z Warszawy przyczynił się do wzajemnego zrozumienia Polaków i Żydów. Gwarancją wysokiej jakości jest osoba Garego Guthmana – ucznia Henriego Manciniego i Dona Costy. Jego własne utwory, a także setki napisanych przez niego orkiestracji wykonywały najlepsze orkiestry amerykańskie i kanadyjskie. W Liście do Warszawy gra zespół muzyczny pod jego kierownictwem. On także jest autorem tekstów piosenek. Warto pójść na ten musical. Momentami wzruszenie ściska za gardło."
- Alina Ert-Eberdt (Segragator)
„W ostatnią niedzielę listopada tego roku w Teatrze Artystycznym Warszawskiej Opery Kameralnej na nowej scenie odbyła się premiera musicalu„ List z Warszawy ” , do którego muzykę stworzył Gary Guthman, amerykański trębacz, kompozytor, który od lat mieszka w Polsce. Za stronę literacką odpowiedzialny jest - Doman Nowakowski, dramatopisarz i scenarzysta wielu popularnych filmów .
Kanwą spektaklu jest historia kamienicy, która w zawirowaniach wojennych przeszła z rąk żydowskich do polskich, a jak to się dzieje w życiu, nagle pojawia się kwestia restytucji. Ale jeśli ktoś spodziewa się tutaj podróży do niezadowolenia i bawienia się tanimi stereotypami, to ich tutajnie znajdzie. To szybka akcja o ważnych sprawach z muzyką, którą mógł napisać tylko ktoś, kto studiował pod okiem Henry'ego Manciniego i Dona Costy.
Jest to poziom absolutnie globalny, zarówno w sferze konwencji amerykańskiej, tradycyjny, bez wątpienia. W obsadzie znajduje się Sasha Strunin, znana fanom jazzu, wraz z Dariuszem Kordkiem i Piotrem Cyrwusem (wykonującym rewelacyjną rolę Mojsze) oraz mistrzyni Mozartowskich fraz - Agnieszka Kurowska. Jednym z największych doznań są głosy Piotra Bajtlika (Abey) i Małgorzaty Kozłowskiej (młoda Sara). Dla mnie to odkrycie roku ”.
- Piotr Iwicki (magazyn JAZZ FORUM)